sobota, 22 marca 2014

Wśród zwierząt

      Długo nas nie było, ale dopadło mnie takie choróbsko, że nawet  dwa wieczory pozostawiłam własne dzieci na pastwę telewizora. Dwa tygodnie temu, jeszcze przed moim niedomaganiem, byliśmy na pewnej niezwykle interesującej wycieczce. Ale zanim o tym, słowo wstępne ;).
     Od dzieciństwa uwielbiam zwierzęta, dlatego miłość do zwierzaków zaszczepiam i u swoich dzieci. Jakie są tego pozytywy, nie muszę pisać. I póki co działa. Chłopcy uwielbiają psy, koty i inne zwierzęta domowe. Mamy dwa psy, koty i świnkę morską. Miki jest bardzo odpowiedzialny i pamięta o karmieniu świnki. Ja pomagam przy zmianie ściółki. Miki i Filipek mają do czynienia na co dzień z wieloma zwierzętami: krowy, konie, kury. Zdarza się, że mamy okazję zobaczyć owce. Czasem spotykamy i te dzikie: sarny, zające, lisy.  Mikołaj spotkał też jeża.
         W ramach prozwierzęcej edukacji wybraliśmy się do Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie. I tam ku radości nie tylko dzieci można było zobaczyć: daniele, jelenie (a raczej łanie), łosie, wilki, rysie, żbiki, wiewiórki, orły, sowy, bociany czarne. Fipek zaprzyjaźnił się z małym syberyjskim jelonkiem. I gonił kozy. Miki był zachwycony wszystkim. Nawet nie potrafił wybrać zwierzęcia, które najbardziej mu się spodobało.

       Zwyczaje dzikich zwierząt poznajemy (bo to dla mnie też niezwykle interesujące) ze wspaniałych książek Andrzeja Kruszewicza "O ptakach", "O zwierzętach".  Świetne opisy, cudowne ilustracje, szczerze polecam.

Kochajmy zwierzęta!

wtorek, 4 marca 2014

Matematyka w stylu Montessori

            Mikołaj odkąd pojął liczenie, ciągle liczy. A to przelicza talerze na stole, cukierki do podziału, nas, koła w samochodzie i wszystko inne. Cieszy go to niezmiernie, bo wtedy mówi, że jest matematykiem (tak jak ukochany wujek Jacek). 
            Nadal liczy do ośmiu (bezbłędnie), dalej to już rosyjska ruletka. Ale nieważne, bo pewnie nadejdzie taki skok jak wcześniej (liczył do trzech, potem od razu do ośmiu). Wykorzystując jego zainteresowanie liczeniem podsunęłam mu Montessoriańskie pomoce, którymi jestem zafascynowana. Cały materiał do poznawania matematycznych tajników jest wspaniały - nawet dla mnie humanistki  :). Filmiki na You Tubie Szkoły Montessori oglądałam po dwa razy. Jest ich dużo i pokazują w jaki sposób prezentować dziecku materiał (lekcje są numerowane M1, M2, M3 itd.). Uwielbiam Montessorianską matematykę za jej "namacalność".
             Nasze pomoce do liczenia oczywiście są Montessoriańskie. Przygotowałam belki matematyczne, 

schodki z koralików, 

i drewniane tabliczki z szorstkimi cyframi.
I bawimy się tymi materiałami.
Po obrysowaniu paluszkiem szorstkiej cyfry, przychodzi czas na rysowanie po mące:

A nasze zabawy często kończą się tak:
czyli WIELKIM sprzątaniem ;).
  

            Pracuję też nad złotym materiałem, co prawda jeszcze trochę minie czasu zanim się nim "zajmiemy", ale przygotowuję go już z myślą o siostrzeńcu. Zużyłam na razie 4250 koralików.