niedziela, 31 stycznia 2016

W jaki sposó pozbawiamy rozumu własne dzieci?


        Czekam na swoją wizytę u dentysty. Mam ze sobą książkę, ale nachodzi mnie silna pokusa, by zamiast czytać, pograć na telefonie. Wspominam książkę Spitzera i telefon odkładam na bok.

sobota, 23 stycznia 2016

Ty tak ładnie czytasz.... czyli ciąg dalszy peanów na cześć Astrid Lindgren

    ... bo ty mamo tak ładnie czytasz... 
     Taki to komplement usłyszałam dzisiejszego (późnego) wieczoru od swojego najstarszego dziecięcia, gdy zasygnalizowałam koniec wieczornego czytania. A przeczytane już były dwa 20-sto stronicowe rozdziały. Jednak pochwała tak mnie połaskotała, że nie sposób było odmówić i nasze czytanie skończyło się o 22.30. 
      Nie dziwię się swoim dzieciom. Kolejny raz czytamy Madikę z Czerwcowego Wzgórza. I im więcej czytamy Astrid Lindgren, tym większą odczuwam potrzebę sięgnięcia po jej biografię. Jaką wspaniałą musiała być osobą, że stworzyła tyle fantastycznych dziecięcych kreacji tak bliskich każdemu dziecięcemu sercu, które "porywają" także dorosłych. Jak doskonale znała duszę dziecka. Przypuszczam, że nigdy dzieckiem nie przestała być. Nie przestanę być jej wdzięczna za tych dziecięcych bohaterów.
     Emil, Ida, Jonas, Lotta, Mia Maria, Rasmus, Pipi, Anika, Tomy, Madika, Lisabet, dzieci mieszkające w Bullerbyn - wszystkich pokochaliśmy.
     A aktualnie Madika dostarcza nam wiele śmiechu, radości i smutków i mnóstwa innych przeżyć. Ciekawe, czy starsi chłopcy chcieliby czytać książkę o dziewczynach z takim zainteresowaniem, jak to czynią mój pięcioletek i trzylatek. Póki co, Miki z Filipem, jeszcze zapatrywań na swoją płeć nie mają (aczkolwiek różu i fioletu się wystrzegają jak ognia) i żeński bohater im zupełnie nie przeszkadza. Tym bardziej, że Madika to trochę taka chłopczyca. Chodzi po drzewach i dachach, bije się ze swoją koleżanką, lubi słuchać strasznych historii, zostawia swoją siostrę w studni, wybiera się na wieczorną wyprawę z Abbe, aby sprawdzić, czy posiada zdolność dostrzegania duchów. Jest również czuła, troskliwa, wrażliwa na cudzą  krzywdę. Oddaje swoje niemałe pieniądze, by wykupić ciało sąsiadki od pośmiertnych eksperymentów, mimo konfliktu z Mią, nie godzi się na bicie koleżanki przez dyrektora. I można by tak wymieniać..., ale najlepiej sięgnąć do źródła.
     Zauważyłam, że mój pięciolatek "dorośleje", gdyż wyostrza mu się rozumienie komicznych sytuacji. Wszystkie książki Astrid Lindgren uwielbia od pierwszego czytania (choć Emil jest tym number one), ale "teraz", przy powtórnym sięganiu do lektur (w przypadku Emila to i naście) śmieje się głośno przy każdej śmiesznej sytuacji, przy komizmie słownym, wyłapuje dwuznaczności. Widać, że zrozumienie tekstu jest znacznie głębsze. Dopytuje o nierozumiane pojedyncze słowa. 
       I nie wiem, czy czytanie dostarcza więcej frajdy słuchającym dzieciom, czy czytającym swym pociechom rodzicom?

Jeden z takich cytatów, który wywołał salwy śmiechu.

sobota, 16 stycznia 2016

Śniadanie jastrzębia




             Którejś niedzieli, z samego rana, zawitał do nas jastrząb (chyba???) (jastrząb gołębiarz?) i urządził sobie śniadanie. W naszym ogrodzie, tuż pod oknem domu, postanowił zjeść sobie wróbelka z naszego gospodarstwa.
             Do naszego siedliska zaglądają rożne ptaki. Rosną u nas dęby szypułkowe i ostatnio na żołędzie z naszych drzew skusiła się sójka. Piękny ptak.  A wtedy my robimy zdjęcie (jeśli się uda złapać ptaszora w kadr), wyszukujemy informacje na jego temat, a zdjęcie dołączamy do naszego   prywatnego  ptasiego atlasu. Wiecie, że sójka podobnie jak wiewiórka robi zapasy na zimę, a potem często o nich zapomina.

                      
Sójka w dziobie trzyma żołędzia.



                Z kuchennego okna obserwujemy codziennie wróble i sroki.



                       Jednak żadne ptaki nie odwiedzają nas tak licznie jak sikorki. Bogatki, modraszki i ubogie.
















             A teraz prawdziwy rarytas - sikora uboga. Do naszego siedliska nie przylatuje, ale widujemy ją często u dziadków :).







            Kilka dni temu znowu zajrzał do nas dzięcioł średni (mamy sporo leszczyn, może znalazł  sobie jakieś orzechy). Tata widział również bażanta. Szkoda, że nie udało mu się zrobić zdjęcia.

             Informacje o ptakach czerpiemy z książek wydawnictwa Mutlico. W książkach tych są kalki. Dziecko może odrysowywać ptaki,   kolorować i tworzyć własnoręczne albumy. Bardzo lubimy tę serię. Mamy też o drzewach, może niedługo je pokażemy.





















                   Razem z mężem kochamy las i tę miłość próbujemy zaszczepić w dzieciach. Stąd nasze częste wyprawy na spacery do lasu.  Las jest piękny zimą  i latem. Na jednym z takich wypadów udało nam się zobaczyć cztery łosie (było to wiosną).




A w naszej biblioteczce nie może zabraknąć tych oto pozycji.




         

          O ptakach i O zwierzętach już mamy od dawna, ale chętnie nadal do nich sięgamy. Troszkę  o tym pojawiło się  w tym poście.  
          W naszej rodzinie zarówno dorośli, jak i dzieci chętnie zgłębiają informacje o lesie i przyrodzie. Powyżej przedstawione książki są niezastąpione: bogato ilustrowane i mnóstwo informacji.