Wczorajszy poranek. Wrzaski, krzyki, bójki. Walka o miejsce na sedesie!
Dzisiejszy, niedzielny poranek. Leniwe śniadanie w piżamach. Mikołaj mówi do Filipa:
- Chodź Filipek ubiorę cię, to pójdziemy na podwórko.
Po czym ubrał młodszego brata. Założył mu majteczki, spodnie, skarpety. (Wszystko sam wziął z suszarki).
- Teraz mnie lubisz? - skromniutkim głosikiem pyta Mikołaja Filip.
Mikisia to rozbawiło. Uśmiechnął się i pewny siebie odrzekł:
- Nie lubię. Kocham.
niedziela, 27 września 2015
piątek, 25 września 2015
Jesienna klasyka...
Oczywiście jesienią koniecznie należy wybrać się po kasztany i żołędzie, co nie omieszkaliśmy uczynić.
Dary te są niezwykle cenne. Służą jako liczmany, można zabrać je ze sobą do piaskownicy, mogą przewalać się po domu, ale i mogą powstać z nich ludziki. U nas właśnie zamieszkały takie kasztanowo - żołędziowe stworki.
Dary te są niezwykle cenne. Służą jako liczmany, można zabrać je ze sobą do piaskownicy, mogą przewalać się po domu, ale i mogą powstać z nich ludziki. U nas właśnie zamieszkały takie kasztanowo - żołędziowe stworki.
Sfotografowanych zostało zaledwie kilka, bo większość nie wytrzymała zderzenia z twardą rzeczywistością. A to biegający pies stracił ogon, a potem zaraz inne członki. Ludzik nie wytrzymał upadku z wysokości. Tak czy siak kasztany mają w sobie coś magicznego i niosą wiele zabawy.
Przy okazji zbierania żołędzi dzieciom warto przedstawiać gatunki drzew. Chłopcy poznali kasztanowca, uczyli się odróżniać dąb szypułkowy od bezszypułkowego. Ale o tym będzie niedługo, bo od jakiegoś czasu skupiamy się na poznawaniu gatunków drzew.
poniedziałek, 21 września 2015
W przedszkolu
Dzieci kolorują leśne zwierzęta. Miki ma łosia.
- Mikołaj nie wychodź poza linie - koryguje pani Hania.
- Proszę pani, ale łoś jest przecież włochaty - usprawiedliwia się przedszkolak.
P. S. Mikołaj w przedszkolu odnalazł się znakomicie. Nie było żadnego okresu adaptacyjnego. Dodam, że rano budzi mamę i przypomina, że przecież on MUSI iść do przedszkola.
- Mikołaj nie wychodź poza linie - koryguje pani Hania.
- Proszę pani, ale łoś jest przecież włochaty - usprawiedliwia się przedszkolak.
P. S. Mikołaj w przedszkolu odnalazł się znakomicie. Nie było żadnego okresu adaptacyjnego. Dodam, że rano budzi mamę i przypomina, że przecież on MUSI iść do przedszkola.
Subskrybuj:
Posty (Atom)