wtorek, 11 lutego 2014

Angielski w podróży

        W ostatnich dwóch dniach troszkę podróżowaliśmy. Nasze przejażdżki umilają nam piosenki w języku angielskim. Właściwie to większość naszych płyt odsłuchiwana jest w samochodzie. Wcześniej nieustannie słuchaliśmy płyt z kursu Helen Doron (swoją drogą bardzo przyjemne, krótkie teksty, Miki część z nich zna do dzisiaj). Ale odkąd zrezygnowaliśmy z zajęć, zdecydowanie mamy bardziej zróżnicowany repertuar. Prym wiedzie płyta zakupiona  w jakimś supermarkecie  z najpopularniejszymi dziecięcymi piosenkami. Czasami niektóre teksty  odtwarzane są do znudzenia, zdecydowanie należy do nich śpiewana rymowanka "London bridge is falling down" (dlaczego dzieci tak lubią tę piosenkę?), zaraz po niej "Twinkle, twinkle little star".



            Jakiś czas temu kupiliśmy "Uczę się angielskiego śpiewająco". Muszę przyznać, że bardzo interesująca pozycja. Mamy dwie części, ale na razie używamy tylko pierwszej części.
            Piosenki są tematyczne (np. wstawanie, jedzenie śniadania, wyjście do szkoły, oglądanie telewizji itd.) i podzielone na dwie części. Pierwsza to piosenka odśpiewana przez dziecko, po niej następuje krótkie tłumaczenie zwrotów i wyrażeń, kolejna część to wersja karaoke piosenki. Choć my z karaoke nie korzystamy (zwykle przełączam na kolejną piosenkę). Jeśli Mikołaj sobie podśpiewuje, to razem ze śpiewającym dzieckiem, nie zna piosnek na tyle, by śpiewać sobie sam.


      Słuchanie i śpiewanie  obcojęzycznych piosenek to doskonały sposób na naukę języka.


piątek, 7 lutego 2014

Zabawa w czytanie globalne

       W czytanie globalne bawimy się od dłuższego czasu z różną częstotliwością. Czasem bywa, że codziennie, zdarza się dzień lub kilka dni przerwy, a w okresie świątecznym to i ze trzy tygodnie było "wolne". Ale najważniejsze - konsekwentnie idziemy do przodu. Aktualnie Mikołaj zna ok. 70 słów i rozpoczynamy drugi etap - zwroty. Skupimy się teraz na czasownikach i przymiotnikach. I ciągłym przypominaniu "starych rzeczowników".
       Nasza jedna z zabaw z rzeczownikami (a było ich wiele) wyglądała tak:
 


Jamę ustną Miki sam sobie zażyczył ;).
  Główna zasada naszego "czytania" to zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa. Im śmieszniej, im więcej wygłupów tym lepiej. A to kolejny filmik, który brał udział w Konkursie Zimowym pani Marii Trojanowicz - Kasprzak:


I na koniec nasze "przymiarki" do czytania ;). Napisałam Mikołajowi kilka zdań lub zwrotów, z wyrazów które znał. Oto jak sobie poradził:
Będziemy zamieszczać na blogu nasze zabawy z czytaniem i będziemy się chwalić sukcesami ;).

poniedziałek, 3 lutego 2014

Podróże po Europie...

       Zanim zaczniemy podróż, najpierw trzeba wszystkie państwa europejskie  sobie poukładać. I Mikiemu całkiem dobrze już to wychodzi. Jedynie Europa na południowym wschodzie wymaga pomocy mamy. Ale maleńkiej.
A jak wszystko gotowe, można podróż rozpocząć. Dwoma samochodami. I jeszcze prom. Przez akweny samochód trzeba jakoś przetransportować.
           Najczęściej odwiedzana jest Szwecja - bo Emila i Rasmusa trzeba odwiedzić, Holandia - bo wujek Grzesiek tam przebywa, Białoruś- bo kupuje się tam MTZta Belarusa, Francja- żeby żabkę zjeść, w Rosji- tankowanie auta, no i  koniecznie Islandia- bo długo promem się płynie.
-

niedziela, 2 lutego 2014

Flashcards

           Flashcards, fiszki, karty obrazkowe to bardzo dobry sposób na naukę angielskiego. Dla dzieci w każdym wieku. U nas też się świetnie sprawdzają. 
           Na początku pokazujemy dziecku kartę i wypowiadamy słowo po angielsku.  Potem możemy mówić "Can you show me socks?" I wtedy dziecko paluszkiem wskazuje.  Oczywiście kartami można bawić się w różny sposób, co nam tylko do głowy przyjdzie, ważne aby dziecko dobrze się bawiło. I rodzic oczywiście.  W zależności od tempa przyswajania słówek wprowadzamy więcej kart. 
           Miki ma  "do czynienia" z angielskim od drugiego roku życia. Przede wszystkim poznaje język poprzez słuchanie piosenek (przeważnie w samochodzie), oglądanie anglojęzycznych bajek, czytanie książeczek, no i zabawy ze mną. 
           Pamiętam pierwszą z zabaw, gdy "uczyliśmy się" zwierząt. Brałam Mikołaja na ręce, pytałam: "Who says mooooo (miau, i-ooooo, pi,pi itd.)", gdy odpowiedział dobrze, kręciliśmy się dookoła. Wygłupów było co niemiara. Zabawa nam bardzo długo służyła i dzięki niej Miki przyswoił dużo zwierząt.
          Miki uczęszczał też na zajęcia metodą Helen Doron, ale po zmianie lektorki, zrezygnowałam, bo nowa pani mówiła: "Chodźcie pomalujcie rata". Tym bardziej, że musiałam dojeżdżać ok. 30 km. A na takie zajęcia nie warto było (i bajka była non stop włączona na dvd - bębniło, aż mnie głowa bolała). Znalazłam sympatyczną dziewczynę niedaleko nas i jeździmy z Mikim się do niej "pobawić". Żałuję, że mój angielski jest taki kulejący, bo gdybym sprawnie się nim posługiwała, to wystarczyłaby nauka domowa.
          Ale wracając do flashcards, mamy różne, np. z wydwnictwa Edgard. Średnio je lubię, bo mogłyby być doskonalsze ;). Zamiast tłumaczenia na jęz. polski z jednej strony, umieściłabym samo słówko angielskie - od razu czytanie globalne. Ale to pewnie jest do sprawdzania słów przez starsze dzieci. No i nie zawsze rysunek jednoznacznie  wskazuje na  dane słowo. Aaaa i jeszcze są wykonane z cienkiego papieru. Wolałabym grubsze.
          Kolejne fiszki kupione w popularnym supermarkecie za grosze,  podobają mi się pod względem graficznym. Miki też je lubi, zna już każde słowo z nich, tzn. potrafi wskazać, bo ja NIGDY go nie proszę  o powtarzanie, mówi, jak sam chce. No i jako jedyne z tych, co posiadamy mają obok słowa napisane przedimki a/an. Filip też je lubi, ale wyginać... ;)
No i na koniec te przez nas najbardziej lubiane firmy Orchard Toys, idealne (no może mogłyby być trwalsze - nasze zalaminowałam, żeby dłużej nam posłużyły). Duże, śliczne obrazki, no i na odwrocie jest słówko po angielsku. Właśnie ta karta z krabem na zdjęciu wyżej to Orchard Toys (dla porównania wielkości). Mamy je od Bożego Narodzenia, ale dopiero je zalaminowałam i od paru dni z nich korzystamy. A tak się prezentują.

      Z tymi kartami rozpoczynam z chłopakami czytanie globalne po angielsku. Zaczęliśmy od trzech kart.
     Firmy Orchard Toys mamy jeszcze puzzle z przeciwieństwami. Doskonały sposób na przyswajanie przymiotników. Miki te puzzle uwielbia. Kupno ich, to był trafny wybór.


Puzzle są świetne, bo nie trzeba dziecku nic tłumaczyć, samo szybko zauważa, o co chodzi. Miki zwykle układa, a ja mu tylko pokazuję palcem i mówię dane słowo.