Dziś dotarł do nas komplet płyt DVD z serialem telewizyjnym Lippy and Messy. Już drugi.
Pierwszy zakupiłam, gdy Miki miał ok. dwa lata. I się zwyczajnie zużył, płyty są już dość porysowane i się zacinają (Miki sam je obsługiwał,
nosił, wkładał, wyjmował). Patrząc na to, to i tak długo wytrzymały.
Tytułowi bohaterowie stali się ulubieńcami synka. Świetny materiał do zabawy w angielski.
Moi chłopcy nie oglądają telewizji, kanałów dziecięcych, bajek - jeśli już to sporadycznie, czasem babcie włączają lub ciocia ;). Jednak w miarę możliwości staram się ich chronić przed tv, bo wiem ile szkody to przynosi (nawet sama bardzo ograniczyłam oglądanie telewizji, by świecić przykładem). I jedyne bajki, na jakie im pozwalam, to właśnie te w języku angielskim (kiedyś, pokażę, co chłopcy jeszcze oglądają). Lippy and Messy są z pewnością w czołówce i jakoś się nie nudzą. Miki ogląda je okresami, raz ciągle jest tylko pierwsza część w użyciu, później inna. Od dłuższego czasu chce patrzeć tylko na trzecią część, którą zatytułował sobie "Snow, snow, snow". Mnie serial też bardzo się podoba. Świat Lippy and Messy jest przyjazny i zabawny. Widz bez znajomości języka jest w stanie zrozumieć o czym mowa, dzięki gestom, minom, stworzonemu kontekstowi i rekwizytom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz