Ni z gruszki, ni z pietruszki dziś będzie patriotycznie.
Swoim latoroślom do snu śpiewam. Odważyłam się tylko dla nich śpiewać, bo wokalistka ze mnie marna. Nawet w kościele śpiewam cichutko, pod nosem, by innym nie fałszować i z rytmu nie wybijać. No cóż... ale dzieciom póki co śpiewam. W moim repertuarze jest jedna kołysanka Już gwiazdy lśnią, kilka pieśni maryjnych i żołnierskich w tym Rozkwitały pąki białych róż. I któregoś razu nie wiem, co mnie natchnęło, że Misikisiowi opowiedziałam historię, o której jest piosenka. Tak się tematem zainteresował, że włączyłam mu na You Tubie piosenkę z tłem, gdzie widać dziewczynę, Jaśka :), żołnierzy, wojnę. I teraz tylko wyhaczy mnie z komputerem, tak ciągle pojawia się zawołanie: Mamo włącz mi lato, jesień, zima już. I co? Nie mam wyjścia. Jak już zacznie oglądać/słuchać to przynajmniej pięć razy z rzędu. A mama, która uszykowała sobie w niedzielne popołudnie pyszną inkę z mlekiem, wyniosła się z nią i komputerem do ogrodu, by obserwować swoje bawiące się ptaszęta i by oddać się przyjemności czytania blogów, musiała zmienić plany. Mama bawiła się z Filipowskim a w tle słychać było lato, jesień, zima, już.
Swoim latoroślom do snu śpiewam. Odważyłam się tylko dla nich śpiewać, bo wokalistka ze mnie marna. Nawet w kościele śpiewam cichutko, pod nosem, by innym nie fałszować i z rytmu nie wybijać. No cóż... ale dzieciom póki co śpiewam. W moim repertuarze jest jedna kołysanka Już gwiazdy lśnią, kilka pieśni maryjnych i żołnierskich w tym Rozkwitały pąki białych róż. I któregoś razu nie wiem, co mnie natchnęło, że Misikisiowi opowiedziałam historię, o której jest piosenka. Tak się tematem zainteresował, że włączyłam mu na You Tubie piosenkę z tłem, gdzie widać dziewczynę, Jaśka :), żołnierzy, wojnę. I teraz tylko wyhaczy mnie z komputerem, tak ciągle pojawia się zawołanie: Mamo włącz mi lato, jesień, zima już. I co? Nie mam wyjścia. Jak już zacznie oglądać/słuchać to przynajmniej pięć razy z rzędu. A mama, która uszykowała sobie w niedzielne popołudnie pyszną inkę z mlekiem, wyniosła się z nią i komputerem do ogrodu, by obserwować swoje bawiące się ptaszęta i by oddać się przyjemności czytania blogów, musiała zmienić plany. Mama bawiła się z Filipowskim a w tle słychać było lato, jesień, zima, już.
Tym sposobem ciągle pojawiają się pytania o wojnierzy, wojnierzy, wojnierzy. Chyba przygotuję jakąś prezentację o ułanach. Jak małych dzieci bardzo łatwo czymś zainteresować, nieprawdaż? :) Rzuca się hasło, daje chwilę i gotowe :). A potem to już samo niczym lawina leci.
Może i Wy macie ochotę na szczyptę patriotycznych emocji ;):
P. S. Dziś Misikiś pojechał na noc do kuzyna :). Blogowanie nadrobiłam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz