poniedziałek, 14 lipca 2014

Matematycznie

        Miko liczył od 1-8, dalej ani rusz. Ale ciągle ćwiczyliśmy i jest, udało się, liczy do 10. Z tymże czasem coś pomyli, być może zbyt szybko mówi i bywa, że trzeba coś sprostować. Liczy do 10 i poznaje cyfry w zakresie 0-5.Najszybciej zapamiętał pięć, bo piątka przybija mu zawsze "piątki". Cel: wszystko, co potrafi, musimy utrwalać.
        Syn z początku używał Montessoriańskich belek numerycznych, schodków z koralików i szorstkich cyferek, ale szybko mu się znudziły. Aż któregoś razu zaczął ich używać jako piły motorowe. Skorzystałam z jego zainteresowania i tak nasze belki to piły motorowe :), odpowiedni z jednym silnikiem, dwoma, trzema itd. i coraz to mocniejsze do zadań specjalnych. Każdej przyporządkowany jest "zapalnik" (czytaj sznur koralików). W ten sposób mamy sklep z piłami, najpierw je układamy w kolejności, potem zapalniki do nich, a szorstkie cyfry służą do zapłaty. Przy płaceniu trzeba "objechać" palcem cyfrę. Dodam tylko, że zabawa ma wzięcie po dzień dzisiejszy i już się nudzi (ale tylko mi :)). 
              

              A tak poza tym  to czytamy i liczymy:



           Kolejną  książka bardzo mi się nie podobała przez samo logo Hello Kitty, ale Miki ją sobie wybrał w sklepie z tanią prasą. Okazała się dla nas świetna, bo to przy niej Miki zaczął liczyć i ciągle chętnie do niej wraca i to z przyjemnością.


     Pierwsze próby pisania cyferek w książeczce z kartkami suchościeralnymi:








           Na koniec interesująca pozycja przy nauce liczenia od Clementoni Mówiące Pióro - Liczby. Na poszczególnych planszach są zadania, które są ułożone ze względu na poziom trudności, od tych podstawowych po coraz bardziej zaawansowane. Czy zadanie zostało poprawnie wykonane, informuje nas mówiące pióro. Gra tania, warta polecenia. Jedyna wada to plansze - zwykłe cieniutkie kartki, które pewnie szybko się zniszczą. Mogłyby być zdecydowanie sztywniejsze i trwalsze.
 






        Może nie pracujemy - bawimy się systematycznie, raczej takim skokami, ale liczyć, liczymy często, niemal codziennie. Podczas spaceru, obiadu. Liczymy wszystko, kiedy się da.

2 komentarze:

  1. Fajne te wasze książeczki. Ja z Różą z matematycznych czytałam "Od 1 do10" Oli Cieślak i "Chip's 1,2,3", poza tym tylko liczydło i układanka z cyferkami. Kobitka nie umie mówić mama i tata, ale często liczy do 10, z tym, że po angielsku, ale chyba łatwiej jej powiedzieć np. "nine" niż "dziewięć". Fajna jest też płyta "Musical math" Peter'a Weatherall, z tym że też po angielsku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, jaka ja jestem łasa na te książki, książeczki... Marto dzięki za podpowiedź "Od 1 do 10" Oli Cieślik już zakupiłam. Czekamy na dostawę od arosa ;). Czy po polsku czy po angielsku, ale Różyczka liczy i to jest wspaniałe :). Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń