wtorek, 27 października 2015

Poświęcenie

Podczas jazdy samochodem, Miki pyta:
- Mamo a dlaczego nie zapisałaś Filipka do przedszkola?
- A wiesz, Mikołajku, nad Filipkiem obowiązek jeszcze nie ciąży, ja chcę się nim nacieszyć-wyjaśnia mama.
W końcu głos zabiera trzyletni Filip:
- Mamo pan wójt nie dał ci pracy i jestem z tobą, żeby nie było ci smutno. Nie chodzę do przedszkola, żebyś była wesoła, co nie mamo?

poniedziałek, 12 października 2015

Kacperątko

          Kacperek ma już niemal jedenaście miesięcy. Już zaczynamy planować przyjęcie urodzinowe. Kacperuś jest niezwykle pogodny i uśmiechnięty. Gdy kończył dziewiąty miesiąc życia, zaczął stawiać pierwsze kroczki. I od dziesiątego miesiąca "regularnie" chodzi :).         
       Mówi mama, da, ne, baba. Pokazuje kosi -kosi, nie, nie nie (kręci głową), robi pa pa i pluje na zawołanie :). Żywiołowo reaguje na widok swych braci i psów :). Robi za odkurzacz i sprząta wszystkie śmieci z podłogi. Nienawidzi być skrępowany pasami w foteliku samochodowy.
     Uwielbia zabawy ze swymi braćmi. Zagląda w każdy kąt.  Szczególnie lubuje się w szafkach, półkach i szufladach. 








Kawa zbożowa w torebkach i Kacper




         W kwestiach nauki czytania ... zmieniłam troszkę zasady. Po pierwsze, drukuję karty sama. I prezentuję mu nie po pięć słów, a trzy.  Kacperuś bardzo chętnie ogląda słowa.

środa, 7 października 2015

Perełka.... do nauki angielskiego

            Odkopałam prawdziwą perełkę. Nie wiem, jak mogłam tę bajkę przegapić. A mowa o brytyjskiej serii filmów animowanych przeznaczonej do nauki angielskiego. I przypomniałam sobie o niej dosyć niedawno. Jest świetna do nauki języka obcego (bo także dostępna w wielu innych językach, np. mandaryńskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim, włoskim czy irlandzkim).  Filmy dostępne są w dwóch seriach: I - kurs podstawowy i II - dla zaawansowanych.
          Zawiera dużą dawkę słówek i całych struktur gramatycznych. Kurs jest intensywny, a do tego ma wciągającą fabułę. Młody odbiorca nie będzie się nudził, bo nie ma tu scen typu: o biały kwiatek, a tu zielony, a tu czerwony. A tu lata motylek. I kolejna zaleta,  cała opowieść  nagrana w nienagannym angielskim (bo taką wersję oglądamy), a odbiorca odczytuje słówka z kontekstu, wszystko jest w odpowiedni sposób wyjaśnione, wszystkiego można się domyślić. Głowna fabuła często jest przerywana, by jedna z postaci mogła w różny sposób objaśniać słownictwo i gramatykę. Dla 6-7 latków i wzwyż fantastyczna rzecz do nauki nowych słów i zwrotów. Także do powtórki.  Zaś młodsi z małym wsparciem dorosłych także wiele z filmu wyniosą. Moi chłopcy są zachwyceni i naprawdę zapamiętują słówka. Opowieść ich wciągnęła.
         A mowa jest o niczym innym, jak o MUZZYM - Muzzy in Gondonland (kurs podstawowy) i Muzzy Level II (dla zaawansowanych). Pierwsza seria na pewno dostępna na You Tube, drugiej nie sprawdzałam. Tak! To jest ten Muzzy, którego pamiętamy z dzieciństwa, bo zaczął być emitowany w 1986 roku, a w Polsce w 1995.
Zdjęcie pochodzi z zasobów internetu.

        Główną postacią jest Muzzy, big Muzzy, zielony potwór, którym swym spaceship  ;) przybywa do królestwa Gondonlandia. Potwór jest przyjacielski i uwielbia jeść zegarki. W królestwie żyją król - The King Lion, królowa - The Queen, ich córka Princess Sylvia, Bob The Gardner, Norman i czarna postać naukowiec Corvax. Sylvia i Bob zakochują się w sobie, razem uciekają na motorze. Corvax także kocha księżniczkę i robi wszystko, by mieć ją dla siebie. Muzzy ratuje wszystkich z opresji. W drugiej serii, tej zaawansowanej, można spotkać Amandę, córkę Boba i Sylvii. 
       My jesteśmy w pierwszym poziomie. Pierwszy odcinek chłopcy rozumieją już doskonale, kolejne częściowo, ale to kwestia czasu. Dodatkowo drukuję im zadania dotyczące filmu, by utrwalać wszystko, czego się nauczyli i tym samym ułatwiać zrozumienie kolejnych odcinków. 


 
Zdjęcie pochodzi z zasobów internetu.


wtorek, 6 października 2015

Makieta lasu

     Jakiś czas temu zaczęliśmy przygotowywać makietę lasu. Potem poszła w odstawkę, a teraz w końcu ją wykończyliśmy i służy do zabawy. Jest też naszą pomocą edukacyjną.

Zaczęło się od malowania szyszek i styropianu.






Była wyprawa i do lasu, i po jarzębinę. Nazrywaliśmy jej dużo, nasuszyliśmy i będziemy mieli na zimowe dokarmianie ptaków.






A oto gotowe podłoże. Potem lepienie grzybów, ustawianie drzew, umiejscawianie skarbów przyniesionych z lasu. Zwierzęta w gotowości. I najciekawsze zajęcie - wprowadzanie zwierząt do gotowego lasu.










Nasza makieta gotowa! Potem to już tylko zabawa.




sobota, 3 października 2015

To był miły dzień

       



        W piątek 2 października było prawdziwe święto. Chłopcy zostali ubrani odświętnie. Mikołaj nie poszedł do przedszkola. Kacperek został z babcią. I wybraliśmy się do teatru. Dla nas to prawdziwy rarytas. Mieszkamy na wsi i stety niestety ma to swoje plusy i minusy. Zdecydowanie minusem jest  utrudniony dostęp do wysokiej kultury.
       Tego dnia czekał na nas Teatr Lalki i Aktora w Łomży i spektakl Magiczny sklep inspirowany tekstem G. H. Wellsa o tym samym tytule. Jest to niezwykła opowieść o relacji ojca i syna, powrocie do dzieciństwa, do wspomnień, gdzie rzeczywistość przeplata się z magią, gdzie wyobraźnia to potęga. Ale także opowieść o ulotności i przemijaniu. 
       Dzieci nie są w stanie tyle zrozumieć, ale się nie nudziły. Mali odbiorcy mieli  dorosłego Janka-clowna i Janka, który był dzieckiem, zwykłym chłopcem, który z ojcem wszedł do magicznego sklepu, w którym spełniało się każde jego marzenie, gdzie każda zabawka była na wyciągnięcie ręki. Był miecz i tarcza, białe króliki, auto, tramwaj i niezwykła szklana kulka. I magia. Nawet trzyletni Filipek obejrzał godzinny spektakl. A Mikiś wypytywał, czy jego książeczka też jest magiczna (dostał taki reklamowy folder o spektaklu).  
        To był niezwykły dzień.


Zdjęcie pochodzi ze strony internetowej teatru.


Moc czytania globalnego i natchnienie

        Dziś daję Mikołajowi kartkę z napisem zoo. Odczytuje z pamięci bezbłędnie. Dalej proszę o przeliterowanie i wskazanie liter.
-  Z-O-O.
Świetnie. I jakie to miłe - zbieranie skutków nauki czytania metodą globalną. Miki zna kilka liter, ale 'Z' nigdy mu nie pokazywałam, nie mówiłam. Nie znał, ale znał. Powoli nadchodzi uświadomienie. 
      Proces nauki czytania u Mikołaja trwa. Jedną nogą stoi w czytaniu globalnym, drugą nogę odważnie stawia w czytanie analityczno-syntetyczne. Bez problemu głoskuje trzyliterowe słowa. Dodam, że u nas nic nie ma systematycznie. Raczej falami. Jak matematyka, to pochłania nas liczenie do reszty, jak czytanie to czytanie.
      Równocześnie z czytaniem - pisanie. Tak, mój synek dostał natchnienia. W każdej chwili coś skrobie. A mama publikuje teksty (czytaj: umieszcza je na lodówce) i puchnie z dumy.















czwartek, 1 października 2015

Mali fani Neli Małej Reporterki

              Chłopcy Nelę Małą Reporterkę uwielbiają. Nela to dziewczynka - Polka, która nagrała swój  pierwszy reportaż, gdy miała pięć lat. Ta przesympatyczna blondyneczka podróżuje po całym świecie i pokazuje innym dzieciom (i dorosłym) ciekawe miejsca, fascynujące zwierzęta. Wszystko nasycone egzotyką. Poza tym w książkach tych jest spora dawka wiedzy o świecie i zwierzętach. Czy wiecie, że samice żółwi morskich wracają na tą samą plażę, na której się wykluły, by w tym samym miejscu złożyć jaja? Dodatkowo pozycje są pięknie  wydane i ilustrowane. Jednym słowem polecamy!!!
            Mamy wszystkie jej książki (10 niesamowitych przygód Neli, Nela na 3 kontynentach, Nela i tajemnice świata). Pierwsza część przeczytana już dawno. A teraz dotarły do nas kolejne, które zgłębiamy. 



         Książki są naprawdę świetne.  Odbywamy niesamowite podróże razem z Nelą. W pierwszej części chłopcy najbardziej przeżywali losy słoni, które są ofiarami wojny. Teraz czytaliśmy o waranach z Komodo, o żółwiach morskich i tukanach. Smoki z Komodo tak zafascynowały chłopców, że czuli niedosyt i oglądali inne filmy na You Tube o tych jaszczurach.




           Warto również (my tak robimy) obejrzeć reportaże, które są nagrywane dla programu TVP abc. Telewizję oglądamy rzadko, więc po przeczytanie danego rozdziału oglądamy (tak, tak, oglądamy, bo i mama z wielką przyjemnością towarzyszy swym synom) jego telewizyjny odpowiednik  o tu.



                 Mało tego. Nela wydała również kalendarz dla dzieci (sama bym taki chciała mieć ;)) o wymownym tytule Przygodnik. 365 dookoła świata z Nelą. Też go mamy. Korzysta z niego Miki. Może jest trochę za mały, ale dla starszych dzieci rewelacja. Podarowaliśmy jeden egzemplarz Jasiowi (9-latek), to mu cała klasa pozazdrościła ;).



Jak fani, to fani. Śledzimy również fanpaga Neli https://www.facebook.com/podrozeneli?fref=ts 
Mamy również nadzieję wybrać się kiedyś na spotkanie z Nelą.


         A tak z naszych nowości, to słuchamy sobie  naszego pierwszego audiobooka o Wróbelku Elemelku.  Wiele audiobooków można odnaleźć na You Tube. My z tej formy korzystamy w podróży bądź podczas zwykłych domowych obowiązków, gdy akurat nie ma możliwości poczytania, np. podczas porannego wybierania się do przedszkola.



A do drugiego śniadania Mikołajka koniecznie dołączone czytanie globalne :):