Edukacja w domu to nie tylko liczenie, czytanie, pisanie itd. To również nauka życia praktycznego. Jakże pożytecznego.
Gdy ma się trzech synów, trzeba sobie któreś dziecko przysposobić w kuchni ;). Póki co chętny jest Filipowski, choć młodszy braciszek też nie pogardzi doznaniami sensorycznymi, które można doświadczyć w tej części domu. Mąka, makarony, kasze i ryże, ba, nawet oliwa nie jest zła. Oczywiście najlepiej, gdy wszystko znajdzie się na podłodze.
Filipowski obiera marchewki, wyrabia mięso na klopsy, obiera ogórki, trzepie naleśniki z wbijaniem jajek włącznie. Część czynności została udokumentowana.
Miki też nie chce być gorszy. On doskonali się w obieraniu ziemniaków.
Przygotowywanie posiłków to sama przyjemność :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz