Z małym dzieckiem jest dużo prościej, pokazujemy mu słowo, mówimy i tyle. Ze starszym jest już troszeczkę więcej zachodu. Filip pije mleko i przedstawiam mu wyrazy albo pokazuję prezentacje na komputerze. Czasami też ogląda słowa podczas zabawy ze starszym bratem.
Z Mikim trzeba się bardziej nagimnastykować. Ma to być zabawa i to dobra, aby go interesowała. Musi też mieć wewnętrzne przekonanie, że słowo trzeba zapamiętać, tzn. dziecko ma być zmotywowane. Gdy Mikołaj sam poda słowo, jakie ma być wydrukowane, zapamiętuje je niemal od pierwszego razu. Np. takim słowem jest złodziej, bo ostatnio gdzieś usłyszał, dopytywał, ja opowiadałam i tak emocjonalnie do niego podchodził, przejmował się tym, że to zły człowiek. Czyli doszły uczucia i słowo zostało zapamiętane natychmiastowo. Ale są słowa, że je maglujemy tydzień, dwa i nic, ciągle się mylą albo w ogóle umykają z pamięci.
Innym moim sprawdzonym sposobem jest wykorzystywanie pacynek, które wykonują coś czego nie lubią, a jak to wykonują to Mikołaj dobrze się bawi i szybko się uczy. Miki zapamiętuje słowo, by je wykorzystać w "dokuczaniu" pluszakowi. Pacynką, która nam ostatnio w tym pomaga, jest gąsienica. (Tak ją nazwaliśmy, bo w ogóle to pewnie jakaś postać z bajki, której nie znamy.) Przedstawiam naszego pomocnika.
A tak wygląda nasza zabawa w czytanie globalne, szczególnie wtedy, gdy zapoznajemy zupełnie nowe słowa (dlatego tylko dwa), czyli jak zmotywować dziecko do zapamiętania wyrazu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz