sobota, 2 kwietnia 2016

Zanurzanie w języku

    Idealną sytuacją jest, gdy dziecko wychowuje się w rodzinie wielojęzycznej. Naturalnie przyswaja kilka języków. Ale dzieci rodzin jednojęzycznych, też mogą sobie jakoś radzić, nie są na straconej pozycji. Jestem całkowicie świadoma, że nie przyswoją języka w takim stopniu, jak w idealnym wzorcu, ale to nic. Ważne, że się rozwijają, a najważniejsze, że rodzi się w nich miłość do języka obcego. A ona zaprocentuje.

          Jak wspomniałam w poprzednim poście zanurzenie w języku, osłuchiwanie się,  jest kluczowe. Mózg powinien być zbombardowany językiem naokoło: piosenki wpadające w ucho podczas jazdy samochodem,  podczas posiłków czy kąpieli. Jeśli pozwalamy dzieciom na bajki, to niech są one w języku obcym. Otaczajmy również dzieci książkami obcojęzycznymi. Przeczytajmy jakąś przed snem (nie musimy znać języka, wystarczy poprosić znajomego o zapis fonetyczny). Sami nauczmy się prostych wierszyków czy kołysanek i śpiewajmy je do snu. Nauczmy się również prostych zdań typu: do you want tea; did you know, what can I do, give me..., show me, where is..., I don't know itd. Używajmy tych zwrotów w codziennym życiu. Można je sobie powiesić w widocznym miejscu, by o nich pamiętać.
         W pierwszym etapie nie wymagajmy mówienia. Proces osłuchiwania się musi trwać długo, liczony jest w dziesiątkach godzin, jak nie setkach. Mózg musi się osłuchać. Pociecha sama kiedy zechce zacznie mówić. Ja już słyszę podczas zabaw w walk  (nie wiem skąd u nas popyt na zabawy w pokaz siły) zdanie I'm strong.  Albo mamy taką zabawę. Syn mnie o coś prosi, ale jestem zajęta i odwlekam spełnienie prośby w czasie. Wypowiedzenie prośby in english :) podrywa mnie do góry i chciał nie chciał nie ma odwlekania. Skutek:  zdanie Can I have a.....(sandwich, drink, tea, spoon, banana) jest codziennie nadużywane.

        W związku z rozwijaniem językowych zdolności dzieci, znalazłam wspaniałe książki. (Jeśli chodzi o naukę języka to Muzzy jest nadal na pierwszym miejscu u nas :) ). Mogą doskonale służyć i młodszym i starszym, którzy sami zaczynają czytać.  Tak w ogóle jest to świetny trening dla mózgu, gdy czytamy i jednocześnie słuchamy, a z tymi książkami się tak da. Do naszego mózgu dociera wtedy obraz i dźwięk,  co znacznie ułatwia zapamiętanie. Dodatkowo zapamiętujemy całe zwroty i konstrukcje gramatyczne mimowolnie, nie wiedząc o tym. Konstrukcje te pozwalają potem na swobodne posługiwanie się językiem, a nie dukanie i zastanawianie się, jakiego czasu mam użyć i jak był on skonstruowany. Jest to seria Disney English First readers. Razem z bajkowymi przyjaciółmi dzieci odbywają ciekawe przygody, tekst nie jest nudny i trudny.




Książka zawiera płytę z wersją po angielsku. Może ją sobie odsłuchać rodzic, by wiedzieć, jak czytać, mogą ją sobie odsłuchiwać dzieci jednocześnie patrząc na tekst angielski i polski. Doskonały sposób na docieranie do mózgu szerszymi kanałami.




Tekst w książce jest napisany po angielsku, a obok po polsku.












A  na końcu oczywiście słowniczek. Z jednej książeczki dziecko wynosi nawet sporo słówek.









Kolejne książki tej serii tym razem z piosenkami, rytmiczne, wesoło, zapadające w pamięć.















Kolejne książki niby dla starszych, ale i  młodsi z chęcią posłuchają .Tekst jest nadal ciekawy, troszkę dłuższy.






U góry każdej strony jest słowniczek:




A na końcu tekst po polsku, gdyby ktoś czegoś do końca nie zrozumiał.



Przy okazji kupiłam też takie oto zeszyty, ale takie średnie są.








Nabyłam również płytę z serii Magic English (jest ich chyba ze 20 w serii). Kupiłam jedną na wypróbowanie. Są na niej bajki, zadania, piosenki, ale dla mnie jakoś zbyt głośne, zbyt dużo obrazu. Raczej rozprasza uwagę dziecka niż skupia.




Ale za to polecam książkę z płytą:







I na koniec Mikołaj "zanurzający się w języku". Ogląda Litlle red tractor i głośno wykrzykuje słowa, które zna i wyłapał z tekstu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz