czwartek, 12 stycznia 2017

Etgar Keret w pigułce




Etgar Keret - izraelski pisarz, mistrz  opowiadań, napisał (jak do tej pory) cztery książki dla dzieci. Jak twierdzi, dla dzieci pisze tak jak dla dorosłych. Jest nawet wielu rodziców, którzy czytają jego opowiadania dla dorosłych dzieciom. 


W wydanych do tej pory jego książkach dla dzieci, kryje się zawsze inna historia. Jednak są one wyjątkowe. Mam wrażenie, że z każdej z nich rodzic czerpie tyle samo, co dziecko. I takie książki najbardziej lubię. Poza tym, aby pisać takie opowieści, trzeba niewątpliwie "mieć w sobie dziecko", bo kto lepiej zrozumie potrzeby dziecka?

Tata ucieka z cyrkiem

To pierwsza książka Kereta dla dzieci. Napisał ją, by oswoić własne wspomnienia z dzieciństwa, gdy jego ojciec na jakiś czas wyjechał z domu. Dla dziecka każda rozłąka z rodzicem jest przeżyciem, wiąże się ze skrajnymi emocjami i tęsknotą. Książka pokazuje dziecku, że taki wyjazd niekoniecznie jest zły, bo rodzic powraca ubogacony, staje się kimś lepszym i ma więcej kolorowych opowieści do opowiedzenia. Rodzic zaś po lekturze Taty uciekającego z cyrkiem może wyobrazić sobie, co czuje jego pociecha, gdy on sam na dłougo znika z domu.






Noc bez księżyca

Zrymowana opowieść, którą Keret napisał wspólnie z żoną (gdy spodziewali się dziecka) o dziewczynce, która nie potrafiła zasnąć bez światła. Na w pół magiczna, na pograniczu snu i jawy, z pięknymi ilustracjami (w których dominuje barwa srebrna) opowieść o niezwykle odważnej dziewczynce Zohar, która nocą wyrusza w poszukiwaniu księżyca. W pewnym momencie książka wręcz przybiera grozę i tajemniczość romantycznych powieści poetyckich:

Zewsząd dobiegały ją pomruki,
szelesty, świsty, trzaski, huki.
Sowa krzyknęła jej na ucho:
- Uciekaj prędko stąd, dziewucho!
Cyprys i sosna, dość złowroga,
szeptały: -Pst! Nie tędy droga!
Lecz Zohar się nie zlękła wcale
i szła ku światłu, coraz dalej.

W opowiadanej historii pojawia się odwaga, samotność, ale przede wszystkim jest to wspaniała magiczna opowieść idealna  do przeczytania na czas tuż przed zaśnięciem naszej pociechy.





Kocioludek Długowłosy

Kocioludek Długowłosy uczy jak należy postrzegać świat oczyma dziecka. Lekcja  (fuj, nie lubię tego słowa) dla rodzica, taka z porządnym kopniakiem. Jest to opowieść o ojcu i jego dziecku, o zwierzętach w zoo i wolności. O tym, że dziecko również, potrzebuje wolności i swobody, bo nikt nie lubi być niewolnikiem. Potrzebuje uczestniczyć w życiu własnej rodziny i mieć wpływ na decyzje dorosłych, które go dotyczą. Książka zawiera instrukcję obsługi Kocioludka Długowłosego. A Kocioludkiem Długowłosym jest każde dziecko.

Stłuc świnkę

Moja ulubiona książka. Kocham ją za wszystko: za ilustracje, tekst, przesłanie. Okładka, na której widnieje zwykła, różowa, szklana świnka skarbonka nie zapowiada aż tylu wrażeń. A autor w krótkim tekście zawarł niezwykle dużo treści. Jest o dzieciach, ich rodzicach, sposobach na wychowanie, dziecięcej empatii, przyjaźni, poświęceniu.
Tu muszę wtrącić trochę naszego życia. Kiedy Mikołajek miał dwa i pół roku, towarzyszył nam w obdarowaniu biednej rodziny paczką tuż przed Wigilją. Całą drogę powrotną wrzeszczał, że on chce serek (który dziecko,z tej rodziny chwyciło z paczki i jadło), co mnie wyprowadzało z równowagi, bo miał ich pod dostakiem, ale akurat wtedy mu nie kupiłam. Pewnego wieczoru tuż przed zaśnięciem, teraz gdy ma sześć lat z kawałkiem, powiedział: - Mamo, pamiętasz, jak głodnej pani daliśmy jeść? Nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale mi przypomniał tę scenę z tą biedną rodziną.
I poniekąd o tym jest "Stłuc świnkę". O dojrzewaniu do pewnych decyzji, niedocenieniu, o tym, że dorośli powinni się uczyś od dzieci. Książka wielowymiarowa.  I dziecko, i rodzic wiele z niej zaczerpnie... Szczerze polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz