czwartek, 9 stycznia 2014

Emil ze Smalandii

        Ostatnio może czytamy troszkę mniej, ale z wieczornego czytania tuż przed snem nie rezygnujemy. Mikiś, choć sam już bardzo senny, czeka wytrwale i cierpliwie aż młodszy braciszek zaśnie (czasem to trwa i pół godziny), aby tylko poczytać z mamą. Od kilku dni na zadane pytanie, co czytamy, pada ta sama entuzjastyczna odpowiedź: "O Emilu" (nawet zdradzę, że zostałam poproszona przez swojego synka, abym urodziła Emila ;)). Książka przez to bycie w ciągłym użyciu   ucierpiała, bo już raz z nami spała (ślad to zgięta okładka) i dziś na dodatek została trochę zalana kaszą.
         Emil ze Smalandii jest już przeczytany pewnie z pięć razy, a przygody z 22 maja prawie znane są na pamięć. Cóż się dziwić, kogo nie urzekły przewspaniałe opowieści nieśmiertelnej Astrid Lindgren. Z dzieciństwa z sentymentem wspominam Rasmusa i włóczęgę albo Ronję, córkę zbójnika, nie mówiąc już o Dzieciach z Bullerbyn. Pamiętam do dziś te emocje... Może latorośli swej zaproponuję nowy tytuł tej autorki (aaa przecież są kolejne części przygód Emila). Chyba zrobię Mikisiowi niespodziankę. :)
          Emil jest niezwykłym chłopcem, bo ma szczególny dar do psot, ale nie tych zamierzonych, bo z pewnością złośliwy to nie jest, raczej działa pod wpływem impulsu. Siostra ma z nim wesoło. A jego rodzice? Cóż czasami troszkę zezłoszczą się na swego synka i zamkną na chwilę w stolarni, aby przemyślał to, co zrobił, ale są łagodni i wyrozumiali i kochają go miłości bezgraniczną. 
      Do tego dochodzą wspaniałe nienarzucające się czarno-białe ilustracje Bjorna Berga, które pozostawiają małym czytelnikom pole do wyobraźni.
          Ciepła lektura do poczytania.

1 komentarz:

  1. Właśnie też kupiłam Emila, tylko inną część: "Emil i ciasto na kluski". Sympatyczny ten Emil i przyjemna lektura :)

    OdpowiedzUsuń